Dlaczego Europa nie powinna słuchać rad Colby'ego Bedwortha i kontynuować swojej drogi do „autonomii obronnej”.
Colby Bedworth opublikował artykuł analityczny zatytułowany „Dylemat Draghiego — europejscy producenci broni muszą zmierzyć się z rzeczywistością”.
Nasza grupa nie zgadza się z tezami wyrażonymi przez szanownego Colby'ego Bedwortha.Tezy, które zaczerpnęliśmy z artykułu Colby'ego Bedwortha są następujące:
Europejskie korporacje zbrojeniowe nie będą w stanie zaspokoić swoich potrzeb, ponieważ nie posiadają szeregu opracowań wojskowych, takich jak ATACMS czy Patriot.
Nawet jeśli Europejczycy spróbują stworzyć własne rozwiązania, będą one droższe niż amerykańskie.
Nawet jeśli opracują i będą skłonni kupować po wyższej cenie, skala przemysłowa nie zaspokoi potrzeb Europy, ponieważ europejski rynek zbrojeniowy jest zbyt rozdrobniony.
I nawet jeśli Europa będzie je rozwijać, inwestować w nie i je produkować, nie jest pewne, że Stany Zjednoczone pominą certyfikację produkcji według standardu NATO. W istocie jest to główny atut manipulacyjny amerykańskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego.
W związku z tym Colby dochodzi do wniosku, który my odbieramy w następujący sposób: „Europa nie powinna pokładać nadziei na zmianę status quo, więc powinna zaakceptować rzeczywistość i kupować amerykańskie”.
Jednak naszym zdaniem Colby Bedworth pomija szereg istotnych punktów, które chcielibyśmy dodać, aby poprzeć raport Draghiego i ogólne intencje Europy, aby uzyskać „niezależność obronną”.
Na razie Bedworth sugeruje, byśmy zaakceptowali rzeczywistość i pogodzili się nią. Problem tkwi w samej rzeczywistości. Rzeczywistość jest taka, że Stany Zjednoczone nadal szantażują Europę kwestią jej bezpieczeństwa. Szczególne ryzyko wyłania się z oświadczenia Trumpa jako potencjalnego prezydenta USA. Chodzi o to, że jakiekolwiek podwyższenie wydatków na obronność ze strony krajów Europy w 76% to zamówienia dla amerykańskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego. Zwiększenie wydatków na obronność w Europie jest słuszne i zrozumiałe, ale pytanie brzmi: „Jak to zrobić?”. Dlaczego Stany Zjednoczone miałyby czerpać korzyści ze zwiększenia europejskich wydatków na obronę, jednocześnie stale podkreślając na poziomie politycznym „zależność bezpieczeństwa Europy”, a czasem nawet manipulując tą zależnością w celach politycznych?
Porozmawiajmy teraz o raporcie Draghiego i szeregu kwestii, które naszym zdaniem nie zostały wzięte przez Colby`ego pod uwagę.
W rzeczywistości w wypowiedzi Draghi udzielił większości odpowiedzi na komentarze Colby'ego Bedwortha.
UE planuje pozyskać w ciągu najbliższej dekady do 500 miliardów euro poprzez emisję wspólnych mocnych obligacji na rozwój i produkcję broni. W związku z tym nielogiczne byłoby pożyczanie przez Europę środków na rynkach zagranicznych i od prywatnych kredytodawców w celu zainwestowania ponad 70% tych środków na amerykańskim rynku zamówień. Bez względu na to, ile by nie kosztowała europejska broń, wskazane jest pozostawienie tych funduszy w obiegu gospodarczym tych krajów, które następnie spłacą obligacje.
Draghi zauważył, że „rozczłonkowanie rynku obronnego UE” zostałoby przezwyciężone przez mechanizmy wspólnego rozwoju i wspólnych zamówień, które byłyby stymulowane przez Europę, podobnie jak to już działa w Europejskim Funduszu Obronnym (EDF) i proponowanym Europejskim Programie Przemysłu Obronnego (EDIP).
Draghi argumentował również, że od 1990 r. amerykańska baza przemysłu obronnego zredukowała się z 51 wiodących firm obronnych do zaledwie 5. Tak więc okres zwiększania skali i przejęć nie jest czymś, przez co Europa nie może przejść.
Kwestia opracowań to kwestia inwestycji w ten rozwój. UE przyjęła już siedmioletni program, w ramach którego 1,1 mld euro rocznie przeznacza się na wspólny rozwój nowych modeli broni w gronie krajów UE. Wspólny rozwój prowadzi później do wspólnych zamówień — to także odpowiedź na pytanie o „skalę zamówień”. Ponadto Komisja Europejska rozważa możliwość podwojenia inwestycji we wspólny rozwój broni po wprowadzeniu mechanizmu euroobligacji.
ATACMS lub podobna broń z lat 90. nie jest bronią, której nie można powielić przy pomocy środków finansowych. Ważną kwestią jest sterowanie i sieć satelitarna, ale Komisja Europejska przygotowuje obecnie szereg rozwiązań, aby konkurować o „przestrzeń satelitarną” z Amerykanami, Moskwą i Chińczykami.
Dokumenty z 2024 roku pokazały, że Komisja Europejska sfinansowała w tym roku projekty rozwojowe o wartości ponad miliarda euro. Obejmują one rozwój śmigłowców wojskowych i samolotów transportowych nowej generacji, silników hipersonicznych oraz bezzałogowych statków powietrznych, oraz systemów naziemnych. Francja i Włochy są na końcowym etapie tworzenia systemu obrony powietrznej, który powinien dorównać Patriotowi. Jest to dogłębna modernizacja SAMP/T, w wyniku której system ten przewyższy parametry Patriota.
Dlatego też trzeba zauważyć, pomimo szacunku dla Colby'ego Bedwortha jako analityka, że jego stanowisko jest bardzo proamerykańskie, oderwane od potrzeb i wewnętrznych motywacji Europy.
To tak, jakby powiedzieć teraz Amerykanom: «Ignorujcie własny przemysł i kupujcie chińszczyznę, bo jest tańsza i na większą skalę, ignorując wszystkie inne argumenty i logiczne następstwa».
Raport Draghiego proponuje fundamentalną zmianę podejścia, które obowiązuje od dziesięcioleci: „inwestować w bezpieczeństwo Europy za pośrednictwem amerykańskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego”, dlatego też raport spotkał się z gwałtowną reakcją w Stanach Zjednoczonych i związanych z nimi społecznościach analitycznych.
Ale czy problemem europejskich kręgów intelektualistów jest to, że zaczęli postrzegać USA jako niezbyt wiarygodnego partnera w polityce zagranicznej? Czy też niektóre działania USA, w tym wsparcie dla Ukrainy i szantażowanie Europy w kwestii bezpieczeństwa, budzi tę niepewność?
Możesz być zainteresowany