Dlaczego Zachód powinien pozwolić Ukrainie uderzyć głęboko w terytorium Moskwy: kontrargumenty wobec artykułu Stephena Biddle'a w Foreign Affairs
*Moskowia to historyczna nazwa Federacji Rosyjskiej
W ostatnich tygodniach w europejskich i amerykańskich mediach opublikowano dziesiątki artykułów, które nasza społeczność analityczno-informacyjna Resurgam sklasyfikowała według dwóch narracji niezwykle korzystnych dla Moskwy:
„Dlaczego nie należy pozwolić Ukrainie uderzyć w głąb terytorium Moskowii”.
„Dlaczego Zachód powinien przestać dostarczać broń do Ukrainy, żeby osiągnąć pokój”.
Ku wielkim rozżaleniu, istnieją artykuły, które całkowicie powielają tezy moskiewskiej propagandy. Mamy wielką nadzieję, że są to wewnętrzne stanowiska ludzi i wolne opinie, a nie płatne artykuły zlecone przez moskiewską propagandę.
Zostaliśmy kilkakrotnie poproszeni o przeanalizowanie artykułu w Foreign Affairs, którego treść rodziła podejrzenia o szereg manipulacji i zniekształceń. Spełniamy więc tę prośbę.
Artykuł analityczny, z którym zamierzamy się zmierzyć, nosi tytuł „Marne obietnice głębokich ataków Ukrainy na Rosję” autorstwa Stephena Biddle'a z 28 sierpnia 2024 roku.
Podsumowując: autor tego artykułu wydaje się zgadzać, że Waszyngton nałożył wiele ograniczeń na Ukrainę, ale za pomocą szeregu argumentów, które nasz zespół uważa za jawną manipulację, dochodzi do ostatecznego wniosku, że zniesienie zakazu uderzeń w głąb Moskowii niczego nie zmieni w wojnie, ponieważ będą one małoskuteczne. Ponieważ nie może to być „punkt zwrotny w wojnie” dla Ukrainy.
Jeśli nie jest to decydujące, to po co dopuszczać dodatkowe ryzyko eskalacji?
Teraz przejdźmy do argumentów i tego, co uważamy za manipulacje w eseju Stephena Biddle’a:
Pierwszą ogólną manipulacją jest to, że Ukraina jest niezdolna do przeprowadzenia ofensywy na dużą skalę, nie tyle że względu na zasoby, ile ze względu na rodzaj manewrów wojskowych w organizacji, a głębokie uderzenia są wykorzystywane do przygotowania „pola bitwy” do takich manewrów.
Następnie stwierdza, że jeśli Ukraina nie jest w stanie prowadzić ofensywnych kampanii strategicznych, to dlaczego miałaby oddawać cenną broń i narażać się na ryzyko eskalacji?
Wśród argumentów w poście Stephena Biddle'a znajdują się następujące tezy:
Kursk: „Ukraina zaatakowała niezwykle źle przygotowany odcinek rosyjskiego frontu, co umożliwiło ukraińskim siłom szybkie zdobycie terenu. Jednak wraz z pojawieniem się rosyjskich rezerw, ukraińskie natarcie zwolniło i wydaje się mało prawdopodobne, by Ukraina dokonała jakiegokolwiek większego przełomu”.
Pytanie brzmi: na czym oparto twierdzenie, że operacja kurska ma na celu „głęboki przełom” lub „operację wojskową” na dużą skalę?
Dalej. „źle przygotowany odcinek frontu rosyjskiego” — składał się z 2 linii obrony, na które składały się rowy przeciwczołgowe, zęby smoka i podziemne fortyfikacje + graniczny teren strzelecki.
Dalej. To, że znaleziono miejsce z najsłabiej wyszkolonym składem osobowym wroga, nazywa się prawidłową kalkulacją taktyczną, co wręcz przeciwnie, podkreśla zdolność Sztabu Generalnego Ukrainy do planowania operacji. Dlaczego przyjmuje się za niepodważalne stwierdzenie, że takich miejsc na 1200-kilometrowej linii frontu i w kontekście czasu i różnych okoliczności już nie ma, lub że nie może być takich miejsc w przyszłości, jeśli Siły Zbrojne Ukrainy zostaną wyposażone w sprzęt wojskowy i inne środki do prowadzenia takich operacji?
Druga manipulacja polega na tym, że „jest to drogie, a dostawa dużej liczby pocisków spowoduje uszczuplenie budżetu USA na wsparcie Ukrainy na innych polach”. Z jakiegoś powodu Stephen Biddle przytacza jako argument „nie koszt pocisków ATACMS” lub „pocisków JASSM”, ale z jakiegoś powodu wartość kosztownych F-16.
Autor zauważa: „Amerykańska pomoc dla Ukrainy jest ograniczona ścisłymi limitami wydatków, co uniemożliwia dostarczenie takich systemów bez ograniczania innych rodzajów rezerw. Na przykład flota zaledwie 36 amerykańskich myśliwców F-16 pochłonęłaby 3 miliardy dolarów z 60 miliardów dolarów przyznanych Ukrainie w ostatniej ustawie pomocowej”.
Jeśli nawet odłożymy na bok fakt, że USA mają znaczny udział w niewykorzystanym programie PDA dla Ukrainy (10,5 mld), to możemy po prostu spojrzeć na koszt ATACMS jako przykład. Wtedy zobaczymy, co następuje. Pocisk ATACMS, w zależności od modyfikacji, kosztuje od 900 tysięcy do 1,3 miliona. Na przykład Finlandia zamówiła 70 ATACMS z dodatkowymi częściami, wyposażeniem i wsparciem logistycznym za 132 miliony, czyli 1,88 miliona za w pełni obsługiwany pocisk. Przekazanie 300 pocisków do Ukrainy to 550-600 mln z puli 10,5 mld z samego funduszu PDA (nie licząc salda 4 mld dla USAI).
Biorąc pod uwagę, że nie są to nowe pociski z linii produkcyjnej, ale z magazynów, rzeczywisty koszt tych pocisków byłby jeszcze niższy. Zamiast tego Pentagon miał możliwość zamówienia nowych pocisków od własnego producenta i zaktualizowania istniejących zapasów o nowocześniejsze modele.
Trzecia manipulacja polega na tym, że zezwolenie na głębokie uderzenia będzie miało "ograniczony, a nie decydujący wpływ", więc po co narażać świat na eskalację dla ograniczonego rezultatu dla Ukrainy.
Zadałbym kontrpytanie — jaka broń ma „decydujący wpływ” w dzisiejszych warunkach wojennych? Kolejne pytanie brzmi: „jeśli wpływ na wojnę i jej wyniki są ograniczone”, to dlaczego przyjmuje się za aksjomat twierdzenie, że musi nastąpić jakaś „niewiarygodna eskalacja” ze strony Moskwy? Dlaczego ta „eskalacja” miałaby się różnić od tej, która powinna już nastąpić po przekroczeniu „czerwonych linii” w przeszłości, które, nawiasem mówiąc, również miały ograniczone skutki w kategoriach strategicznych, ale ostatecznie były konieczne z wojskowego punktu widzenia: mówimy o dostarczeniu ciężkiej broni lub samolotów.
Drugą kwestią jest to, że we współczesnych działaniach wojennych nie ma „decydującej broni” — jest decydujący zestaw czynników i narzędzi dostępnych do tego celu. Nie ma Aryi Stark, która powstrzymałaby „Białych Wędrowców” jednym ciosem, nie ma Gwiazdy Śmierci, nie ma Gandhamów. Argument, że „nie powinniśmy ryzykować eskalacji, ponieważ pozwolenie nie jest strategicznie decydujące” jest po prostu oderwany od realiów współczesnej egzystencjalnej wojny o przetrwanie. Każda broń jest dodatkowym czynnikiem, który w połączeniu z innymi może stworzyć warunki niezbędne do osiągnięcia pożądanego rezultatu.
A może ostatecznie chcemy usłyszeć, który rodzaj broni lub rodzaj pozwolenia jest „decydujący” dla Ukrainy w jej wojnie obronnej przeciwko próbom okupacji ze strony Moskowii?
Brak zrozumienia obecnych realiów wojny w tej analizie widać nawet w jednym zdaniu: „Tanie drony nie mogą latać setki mil, aby dotrzeć do odległych celów”.
Zasięg i skuteczne niszczenie ukraińskich dronów odnotowano w odległości 1600 km (1000 mil). Jedynym problemem jest to, że dron nie może udźwignąć głowicy bojowej o takiej wadze, jak rakieta balistyczna. Dlatego też taktyka i taktyczny przydział amunicji między bezzałogowcami a pociskami balistycznymi są różne.
Ale w przypadku zgody na stosowanie głębokich uderzeń mogą być stosowane w połączeniu z pociskami wabiącymi, pociskami balistycznymi, pociskami przechwytującymi, pociskami manewrującymi powietrze-ziemia i setkami ukraińskich dronów, które już uszczupliły obronę powietrzną Moskowii, to czy na pewno nie przyniesie to żadnego efektu? Wydaje się, że wręcz przeciwnie. Co więcej, biorąc pod uwagę obszar Moskowii, który musi objąć obrona powietrzna i obecność ponad trzystu różnorodnych celów, w które Ukraina mogłaby wycelować, aby ograniczyć rosyjskie możliwości logistyczne i wojskowe — utrzymanie obecnego tempa inwazji jest celowe.
Umożliwienie Ukrainie prowadzenia precyzyjnych uderzeń nie oznacza uzyskania natychmiastowej i bezpośredniej przewagi strategicznej. I bardzo niewiele osób mogłoby teraz tak twierdzić. Podobnie jak czołg Abrams lub F-16, jest to środek prowadzenia wojny, a nie gwarancja „bezwarunkowej przewagi strategicznej”, zwłaszcza w ilości, jaką Ukraina otrzymała. Ale ograniczona liczba lub ograniczony wpływ strategiczny na przebieg wojny w ogóle nie czyni ich „niepotrzebnymi”, chociaż ryzyko ich przekazania pogłębiały groźby Rosji z wątkiem przekroczenia „czerwonej linii”.
Ukraina musi koniecznie mieć pozwolenie na głębokie uderzenia, ponieważ:
Sam fakt, że dokonanie uderzenia kombinowanego jest możliwe, odsuwa lotnictwo okupacyjne (w tym śmigłowce szturmowe o ograniczonym zasięgu taktycznym), bazy zaopatrzenia rzeczowo-technicznego i centra logistyczne. Sam fakt, że ukraińskie siły zbrojne mogą uderzyć, zmusza wroga do ostrożniejszego działania, zwiększa koszty operacyjne sprzętu i koszty logistyki oraz zwiększa potencjalny czas reakcji ukraińskich sił obrony powietrznej. Fakt, że część moskiewskiego lotnictwa została odsunięta w wyniku samej wzmianki o możliwości „zezwolenia”, już okazuje się skuteczny, ale nie uniemożliwia im korzystania z lotnisk w przyszłości, jeśli Zachód ponownie ugnie się pod wpływem strachu przed Putinem. I nie chodzi tylko o lotnictwo, istnieją obiekty, których nie można przenieść, takie jak bazy wsparcia technicznego i centra logistyczne.
Aby być skuteczną, Ukraina musi być w stanie przeprowadzać ataki kombinowane w głębi kraju. Każda broń ma ograniczoną skuteczność w oderwaniu od innych środków — wyniki taktyczne lub strategiczne osiąga się w „kombinacji środków”. Ukraińskie drony szturmowe, które mogą przelecieć 1000 mil, mają ograniczoną skuteczność bez połączenia z innymi środkami, podobnie jak inne środki mają ograniczony efekt bez połączenia ze środkami osłabiania obrony powietrznej, takim jak tanie ukraińskie drony.
Rozciągnięcie ramienia logistycznego moskiewskich sił okupacyjnych. Logistyka Moskwy jest w dużym stopniu uzależniona od linii kolejowych i baz logistycznych w ich pobliżu. Jest to ograniczona liczba celów, które nie wymagają „tysięcy rakiet”. Nawet sam potencjał zniszczenia, którym jest banalne przyzwolenie na głębokie uderzenia, wymusi rozciągnięcie ramienia logistycznego.
Podważanie „czerwonych linii” jako nacisku na Putina, by zaprzestał wojny. Chciałbym jeszcze raz przypomnieć o „czerwonych liniach”, które już zostały przekroczone: transfer ciężkiej broni na Ukrainę, transfer samolotów, atak na Flotę Czarnomorską, wysadzenie mostu Krymskiego, zamrożenie aktywów rosyjskich i wykorzystanie zamrożonych aktywów do wsparcia wojskowego Ukrainy. Główną „czerwoną linią” jest przeniesienie wojny bezpośrednio na terytorium Rosji. Wszystkie czerwone linie zadeklarowane wcześniej przez Kreml zostały przekroczone. W którym z tych przypadków Moskwa potwierdziła swoje groźby dotyczące czerwonej linii?
Przeniesienie operacyjnych i taktycznych systemów rakietowych wroga (OTSR) z dala od granic Ukrainy. Moskwa wykorzystuje OTSR do terroryzowania ludności cywilnej w Charkowie, Sumach i innych ukraińskich miastach. Ponieważ zasięg Iskandera-K wynosi do 500 km, pozwala im to docierać do ważnych taktycznie ukraińskich lotnisk. OTSR często znajdują się głęboko na terytorium Rosji, ponieważ wiedzą, że tam są „lepiej chronione z powodu ograniczeń Zachodu wobec Ukrainy, niż przez własne systemy obrony powietrznej”.
Żadnej wojny nie wygrywa się bez ryzyka, ponieważ wojna jest najwyższą formą kryzysu w stosunkach międzynarodowych. Wojna jest w swojej istocie ryzykowna. Wojna obronna, jak w przypadku Ukrainy, jest ryzykiem, tylko narzuconym z zewnątrz, przez imperialistyczne zamiary Moskowii.
A jeśli stale demonstrujesz agresorowi, że „nie jesteś gotowy do podjęcia ryzyka”, „boisz się go”, ale jednocześnie agresor jest gotowy do podjęcia ryzyka, to za każdym razem „przegrywasz”. Kolektywny Zachód, demokracja i wolność przegrają z terrorem i zasadą prawa siły.
Putin również ma „granicę ryzyka”, ale za każdym razem, gdy okazuje się mu słabość, granica ta przesuwa się na niekorzyść Ukrainy i jej partnerów. Za każdym razem, gdy Zachód demonstruje odporność, jedność i gotowość do podejmowania decyzji, Putin cofa swój „limit ryzyka”, ponieważ on również ma „granicę ryzyka”. A zezwolenie na uderzenia w głąb moskowii najwyraźniej nie jest prawdziwą granicą ryzyka, której Putin poddałby dobrostan swój i swojej świty.
Ostatnim razem, gdy Europa i Stany Zjednoczone bały się podejmować ryzyko, skończyło się to II wojną światową, więc może nie zawsze można unikać ryzyka, jeśli chce się osiągnąć rezultat. Nie bez powodu istnieje pojęcie „przymusu pokojowego”, ponieważ powtarzanie tych samych historycznych błędów po raz trzeci, w nadziei na inny wynik — jest wyraźną oznaką szaleństwa.
Możesz być zainteresowany